niedziela, 13 października 2013

wakacje wakacje, znów będą wakacje, na pewno mam rację!

Dziś mały skrót z wakacji, jako, że znowu naobiecywałam, że pokażę i opowiem :)
Rzym - po przyjeździe okazało się, że pokój który zarezerwowaliśmy i opłaciliśmy
jest zajęty i wcale nie możemy się do niego wprowadzić...
Tak poznaliśmy Włochów, którzy nie mówią po angielsku i Włochów którzy mówią.
A także Rumuna i Anglika...

Na szczęście ta historia skończyła się całkiem nieźle:
trafiliśmy do mieszkania Franceski, gdzie zamiast pokoju mieliśmy cały apartament dla siebie
no i portal pośredniczący w wynajmowaniu mieszkań na wakacje pokrył prawie całą różnicę kosztów...
Więc perspektywa pierwszej nocy naszej podróży poślubnej spędzonej na ulicach Rzymu została rozwiana.
Nie wiem co zrobilibyśmy bez pewnej Marty, serio...

No ale żeby za dużo szczęścia nie było, to już o poranku dnia kolejnego obudził mnie ból zęba (ósemki)...
i cały Rzym zwiedzałam z zapaleniem dziąsła na przeciwbólach
co nie zmienia faktu, że uwielbiam to miasto
Zawsze chciałam je odwiedzić. Chowa się za Paryżem niestety, ale i tak jest przeurocze!

No i mój ulubiony symbol Włoch!
Kiedyś takiego sobie sprawię! Ale oldschoola zdecydowanie...

mi nie było dane tak pałaszować, gdyż możliwość otwarcia buzi na taką szerokość była niemożliwością...
co nie oznacza, że nie zaznałam po raz kolejny uroku jedzenia włoskiego
pychaśnych pizzów
panini
lodów
winka
aaaach

jak złapiesz klienta jako pierwszy to już później jest z górki - przyjdą kolejni...
nic dziwnego, że wystawki tego typu zachwycają na każdym kroku!

dowiedziałam się, że Pinokio to włoska bajka!
Moja ulubiona bajka to włoska bajka!
no jak ja mogłam tego nie wiedzieć?

i jak tu nie kochać Włoch!?

jedyne nasze wspólne zdjęcie z Rzymu...
w ostatni wieczór spotkaliśmy się z kuzynką Pawła i jej mężem, którzy mieszkają w Rzymie i pokazali nam atrakcje, o których nie pisze się w przewodnikach!
Czad!
i dodatkowo uratowali nam końcówkę wakacji (przynieśli ze sobą antybiotyk!)

Kolejnego dnia wynajęliśmy autko i pojechaliśmy z wielkiego miasta na wielkie zadupia :)
Tu pierwsza plaża na której się zatrzymaliśmy...
Wreszcie trafiłam w swoje klimaty... Odpoczynek, to było coś, czego bardzo bardzo bardzo obydwoje potrzebowaliśmy...
znaleźliśmy piękną piaszczystą plażę a na niej mnóstwo skarbów...


skakaliśmy szaleńczo nie wiadomo po co i dlaczego :)

zajadaliśmy się pycha pomidorami (ludzie na nas dziwnie patrzyli nie wiedzieć czemu)

Południowe Włochy okazały się trochę mniej urokliwe, niż wielokrotnie mi opowiadano...
ale ale... nie oznacza to, że było źle... wręcz przeciwnie - w końcu znaleźliśmy sobie nasz raj na włoskiej Ziemi...
po przejechaniu wąskich i tłocznych uliczek Pulsano
trafiliśmy do Pulsano di Marina...
Maleńka miejscowość, gdzie jedyną atrakcją po sezonie był mały kawałek przecudownej plaży...
Nasz raj.
I tu znowu mieliśmy więcej szczęścia niż rozumu, bo jak się okazało tłumy Włochów posiadających apartamenty dla turystów to już dawno stąd wyjechały...
Znowu otworzyła się przed nami perspektywa braku dachu nad głową...
Ale na szczęście po chwili szukania znależliśmy idealne miejsce - 50 metrów od plaży, po zaniżonej cenie prześliczny apartament! Aaaaach, gdyby ktoś kiedyś szukał dobrego miejsca na wakacje to zapraszam po szczegóły :)

a potem to już tylko się całowaliśmy i opalaliśmy...

 i znowu całowaliśmy...

aaach no i jeszcze Paweł zabrał mnie na wycieczkę w poszukiwaniu Truli!!!!!!!!!!!!!!!!
AAAAAAAAAAAAAAAAAAach to był strzał w 10!
po drodze zatrzymywaliśmy się w mniej lub bardziej urokliwych miejscach...
tutaj nie pamiętam nazwy tej miejscowości, ale przecudowne miasteczko całe w marmurze, calusieńkie bialutkie, z maleńkimi ciasnymi uliczkami, które uwieczniliśmy na zdjęciu powyżej!
Przepiękne miejsce!

całe takie o!

to moje ulubione zdjęcie z wakacji - serio! Wątpiłam w zdolności fotograficzne Paweła, a jednak cfaniak zaskoczył mnie wielokrotnie!

no i ostatecznie znaleźliśmy całą dolinę Truli! Istne szaleństwo! Królestwo...
Tutaj trochę zrujnowany prawie pałac!
początkowo sceptycznie podchodziłam do Pawła Trulowych upodobań, ale po zobaczeniu tych uroczych domków też wpadłam po uszy! A jak już się widzi całą dolinę tego szaleństwa, jeden obok drugiego - czad!

:P




na koniec pozostawiam Was z nostalgicznym zdjęciem z Pulsano di Marina :)

a kolejne Włochy to już na pewno będzie Sycylia!

Buziaki w nosy!

2 komentarze:

  1. Mega są te zdjęcia! Śliczna sukienka (na zdjęciu ulubionym, gdzie schodzisz ze schodów) :) I to z "amore" i w ogóle Wy słodcy! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ale mieliście przygody! ale całe szczęście wszystko dobrze się skończyło :) fotki cuuudne, nie mogę się napatrzeć!

    OdpowiedzUsuń