wtorek, 15 maja 2012

ok, here's the story

i znowu zaczynam po angielsku... Eghhh!
Jestem gotowa na zdjęcia z Wiednia...
Będzie chaotycznie
Tam na drugim planie miała miejsce konferencja... A zdjęcie pochodzi z dachu fantastycznego Hundert Wasser House

jeszcze na początku zachwycałam się każdą jedną kamienicą! Później zrozumiałam - tam są one chlebem powszednim. Nie to co u nas (na trójkącie :P)

z sentymentu do mojej miłości

Uważam, że to nieludzkie...

wyglądał jak żywy!

zaglądałam nawet tam, gdzie inni nie zaglądali

a pachniało nim cudnie

nie od początku, ale ostatecznie Wiedeń zdobył moje serducho...

takie gołodupce w centrum miasta :P

nic szczególnego, ale jakoś tak jednoznacznie mi się kojarzy

jako, że nie miał mi kto robić zdjęć...

od tyłka strony zaczynałyśmy zwiedzać Muzeum Historii Naturalnej

Wszystkie eksponaty jak żywe...

niektóre się nawet ruszały

w tym budynku odbywało się zamieszanie konferencyjne

trochę wiedeńskiego życia spędziłyśmy w metropociągach

czekając na metropociąg...

wiem, że motyw ten sam do znudzenia... Ale tu próbowałam zrobić zdjęcie tej pary tak, żeby się nie spostrzegli :)

czekając na Gosię...

taaaa... nie mój rodzaj rozrywki...




Stephansdom

Hundertwasser-Skawina House

odrobinę przereklamowany Belweder



wszystko z gazety! Ale najbardziej podoba mi się ta ulica odbita w szybie... 
Taki właśnie Wiedeń chcę pamiętać!

4 komentarze:

  1. Słodziaku! ahh jak tam pięknie :D super zdjęcia, masz Ty oko do fantastycznych ujęć, to z flagą podbiło me serce <3:D

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebiste;-)) Fajny klimat uchwyciłaś;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyny! Jesteście Kochane!! Dziękuję :*****

    OdpowiedzUsuń
  4. miraku, jaka ty jesteś zdolniacha zdjęciowa!
    mam swoje najulubieńsze zdjęcioły, kubek z wyznaniem miłości,
    niebo z małą czerwoną flagą i wszystkie lunaparkowe! :)

    OdpowiedzUsuń